poniedziałek, 4 stycznia 2016

Nie znoszę poniedziałków

Poniedziałek!

Znam zaledwie kilka osób, które lubią ten dzień tygodnia.
Zdecydowanie więcej jest tych którzy go nie znoszą.
A ja? Powiedzmy, że go toleruje.

Złamałam już chyba wszystkie postanowienia noworoczne, i jak mam się ich trzymać?
Jak mam być lepiej zorganizowana?
Chciałam dzisiaj wstać po pierwszym budziku. Na prawdę, chciałam,
Wyszło jak zawsze... Próba dobudzenia się trwała ponad godzinę.

Kupiłam przed chwilą kalendarz! Jest cudowny! W lisy, które uwielbiam.
Lisy, z nimi za jakiś czas, chyba dłuższy, będzie związane moje nazwisko.

Lubicie lisy?


Powrót do pracy po tygodniu wolnego również nie należał do najprzyjemniejszych.
Ale cóż, pewnych rzeczy nie przeskoczę.

Wczoraj obiecałam Wam przepis na makaron ze szpinakiem.

Więc tak:
Potrzebujemy:
Dowolna ilość makaronu.
Pojedyncza pierś z kurczaka.
2-3 ząbki czosnku.
Pół średniej cebuli.
Paczka szpinaku (ja używam mrożonego rozdrobnionego).
50-100 g sera pleśniowego lazur.

Przygotowanie:
W średnim garnku zagotować wodę ze szczyptą soli na makaron.

Cebulę pociąć w kostkę.
Czosnek przecisnąć przez praskę lub drobno pokroić.
Kurczaka pociąć w nieduże kawałki.

Na patelni rozpuścić masło, podsmażyć cebulę, po chwili dodać czosnek.
Dodać kurczaka.
Gdy wszystko jest lekko podsmażone możemy dodawać szpinak.
Dodajemy ser pleśniowy, ilość według uznania.
Doprawiamy do smaku.

Ugotowany makaron dodajemy do szpinaku z kurczakiem.


SMACZNEGO!


niedziela, 3 stycznia 2016

Tyle rzeczy...

Kochani,

Jest tyle rzeczy, które powinnam zrobić, że aż nie wiem od czego mam zacząć.
Napisałam dzisiaj połowę konspektów, które muszę oddać w ramach praktyk, a jeszcze połowa przede mną... 
Dodatkowo muszę uzupełnić dziennik i nie mam zielonego pojęcia jak wymodzić 120 godzin skoro praktyki robię od września i po pierwsze nic nie pamiętam a po drugie w życiu nie przerobiłam tych 120 godzin. 
Cóż, mam nadzieję, że jutro w pracy uda mi się to ogarnąć.
Właśnie praca... jakoś się od niej odzwyczaiłam. Miałam tydzień wolnego i jakoś tak mi się błogo zrobiło. No ale jak trzeba to trzeba. W końcu z czegoś muszę utrzymać dom.

Kurczę, widzę, że ciągle Wam tylko narzekam i narzekam... Pewnie dlatego też mam niewielu czytelników. Jako kolejne postanowienie noworoczne dodaję:

BYĆ WIĘKSZĄ OPTYMISTKĄ! 
Ileż można w końcu narzekać.

Więc. Z bardziej optymistycznych aspektów... 
Zrobiłam dzisiaj pyszny obiad. 
makaron z kurczakiem, szpinakiem i serem pleśniowym.
Mniam... 
Jutro tutaj wyląduje pierwszy przepis.

Chciałabym też jakoś zmienić nazwę bloga... Jeszcze nie mam pomysłu ale dajcie mi chwilę.

Właśnie mój facet ogarnął, że go w ogóle prowadzę.
Generalnie, wyśmiał mnie.


Dobrej nocy Kochani.

sobota, 2 stycznia 2016

Nowy rok.

Kochani!

Podobno Nowy Rok miał być nowym początkiem.
Zaczął się tragicznie i póki co nic nie zapowiada jakiejkolwiek poprawy.
Wiem, że mogło być znacznie gorzej no przecież u innych dzieją się większe tragedie ale dla mnie to co jest już wystarczy żebym mogła pogrążyć się we własnej, małej rozpaczy...

Ok! Mniejsza o moją rozpacz. Jakoś się z nią uporam... 
Jak wskoczyliście w Nowy Rok? 

Poza tym, że wszystkie inne rzeczy mi się sypią to imprezkę miałam całkiem udaną. 


Oczywiście, wymyśliłam również kilka postanowień noworocznych. Piszę je co roku... Rzadko kiedy niestety wprowadzam w życie. Dlaczego tym razem miałabym to zrobić? Nie wiem! Może się uda!
Oto kilka z nich:
1. Zorganizować się. 
2. Zacząć dbać o siebie. 
3. Bywać więcej w domu.
4. Znaleźć więcej czasu dla faceta.
5. Schudnąć ( chyba jak każda kobieta). 
6. Znaleźć lepszą pracę. 
7. Rzucić palenie ( od wczoraj wprowadzam w życie). 
I co najmniej milion innych...

Jakie są Wasze postanowienia noworoczne?